Od czwartku jesteśmy w domu. Wyników nie mieliśmy powalających ale Filipek zaczął powoli dźwigać się z neutropenii. Apetyt również powoli zaczął mu wracać.
Spędziliśmy w szpitalu prawie 3 tygodnie. Filipek wszedł na oddział jako radosny mały człowieczek, skory do zabawy. Wyszedł na maxa osłabiony, schudł ponad 1,5 kg, prawie bez włosów. Humor niby mu dopisuje, po domu biega jak zawsze ale to iż nie to samo.
Przed wczoraj chciał iść ze mną na dwór. Poszłam z nim się przejść. Na placu zabaw bawiły się dzieci ale on był zbyt słaby by w ogóle chcieć się bawić.
Płakać mi się chce jak na niego patrzę.
Przyszła odpowiedź na konsultacje z Warszawy. Mają podtrzymać nam rozpoczęte leczenie, po czwartym kursie chemii kontrola MR.
Na oddział wracamy 8 października. I znowu ta sama chemia. Boję się jej.
Ja cały czas trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńBy tym razem wszystko bezproblemowo poszło
By Filipek siły szybko nabieral
By Mama mogła częściej się spokojnie uśmiechać
Aniast
Aguś, napisz coś...mam nadzieję, że Filipek dobrze znosi chemię.
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki i czekam na znak.