czwartek, 17 stycznia 2013

chwile grozy...

Nowa strona 1

Wczoraj przeżyliśmy chwilę grozy. Tak bardzo się wystraszyłam.

Filipek od wyjścia ze szpitala cały czas kaszle i ma katar. Już trzy razy od tego czasu byliśmy u pediatry w przychodni aby go przebadał czy na pewno wszystko jest w porządku. Osłuchowo jest czysty a ten kaszel to na pewno z tego kataru, ścieka mu po tylniej ścianie gardła i nie umie sobie z tym dać rady, taka była opinie lekarza. Wczoraj rano pojechałam zrobić mu morfologię, pomimo że w ostatni piątek leukocyty i płytki zaczynały się odbijać w górę, jedynie hemoglobina nadal miała tendencję spadkową. Wyniki miał średnie a mianowicie leukocyty całkiem, całkiem, płytki znowu ciut w dół a hemoglobina tylko 8,9. Po południu poszłam do przychodni aby go po raz kolejny osłuchał lekarz i tym razem wyszłam od niego z receptą na antybiotyk aby dmuchać na zimne, żeby nic tam złego się nie wykluło. Wróciłam z Filipkiem do domu, po drodze zaczął mi trochę marudzić, jak to Filip. W domu orzekł, że się kładzie. Położył się i zasnął.  Po jakiejś godzinie patrzę a Filip siedzi na łóżku z szeroko otwartymi oczami, patrzy się na mnie wystraszony. Pytam się go boli cię coś, odpowiada, że nie. Wzięłam go na ręce, chciałam go postawić na ziemi, podkulał nogi po siebie Posadziłam go na łóżku a tu nagle rzucił ręką i mocno chwycił poduszkę, po czym puścił, za chwilę znowu wyrzut ręką i chwycił w garść kołdrę i te wielkie jego oczy. Znowu wzięłam go na ręce. Czułam jak mu serce łomocze i trzęsą mu się ręce i nóżki. Posadziłam go na łóżku i znowu to samo. Negował, że go coś boli. W końcu sie go pytam czy kreci mu sie w głowie, powiedział, że tak. Nie wiele mysląc zadzwoniłam po pogotowie, potem do siebie na odział. Po konsultacji z lekarką z Katowic, zabrali Filipka do szpitala w Chorzowie. Potem okazało się, że najprawdopodobniej przewiozą go jednak do Katowic ale lekarka z chorzowskiej onkologii, zanegowała ten pomysł. Bała sie krwotoku w głowie. Zrobiono mu TK, krwotok wykluczyli.

Mnie pierwsze na myśl przyszło, że to atak padaczki i pojawiła się zaraz jak zmora czarna myśl, zaczęło się, to początek końca. Potem tu w szpitalu jak go pobrali, to okazało się, że hemoglobinę już miał 8,4 i płytki też spadły. Te zawroty mogły być tym spowodowane i to, że on tak się łapał tych poduszek kurczowo, bo tak potężnie kręciło mu się w głowie, tak był osłabiony. No ale to są spekulacje. Równie dobrze mogło mu się kręcić z powodu guza. Atak padaczki lekarze raczej wykluczają. Dokładny wynik z TK będzie jutro. Dziś miał robiony jeszcze RTG klatki piersiowej ze względu na ten kaszel ale wynik również jutro.

Dodam, że tu w szpitalu wszystko się uspokoiło. Jak wszystko będzie w porządku, jutro nas wypiszą.

 

6 komentarzy:

  1. Aga......... - zamarłam jak to cztałam - nie zazdroszczę przeżyć :( Trzymam kciuki za prawidlowy wynik tomografii!!! Na pewno będzie w porządku, najgorsze jest to czekanie :(
    Co do kaszlu - moje dzieci kaszlą tak od listopada - katar z nosa nie wylatuje, tylko spływa gdzieś gardłem skubaniec - męczące to.
    Kciukam mocno!!!!! daj znać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Filipku Chłpcze kochany nie daj sie
    mama Krysia

    OdpowiedzUsuń
  3. :(....Dużo siły i wiary życzę...Łzy cisną mi się do oczu...Filipku trzymaj się dzielnie!!! Mocno trzymam kciuki...

    OdpowiedzUsuń
  4. oj jak to czytałem to płakałem
    Jak tam Filipek ?
    jak tam wynik tomografi?

    OdpowiedzUsuń
  5. Aga Kochanie, nie wiem co sensownego moge zrobic, co napisac...
    Bede sie tylko modlila bo to jedyne w jaki sposob moge Wam pomoc.
    Ucaluj Filipka ode mnie prosze!
    A co z przeniesieniem do CZMiD? Czy cos sie w tej sprawie ruszylo?
    Gosia

    OdpowiedzUsuń