poniedziałek, 11 lutego 2013

stres

Nowa strona 1

Kontaktowałam się z Karoliną, która obecnie leczy się Huston. Odpisała mi na maila. Nie sądziłam, że koszty leczenia w USA są aż tak ogromne. Kwota dla nas nieosiągalna. Ja wiem, że pewno przy wsparciu ludzi o dobrym sercu można by było spróbować zorganizować zbiórkę pieniędzy, ale nas goni czas a zaczynam się bać, iż może go nam nie starczyć. Jeżeli chodzi o Berlin to w tym tygodniu będę tam dzwonić. Rezonans mamy 25 lutego a będzie on kluczowy i wszystko zależy, co nam wyjdzie. Warszawa też każe nam czekać na rezonans.
Najgorsze jest to, że Filip mi się ostatnio nie podoba. W ostatni poniedziałek wyszliśmy ze szpitala. Cały pobyt tam zniósł bardzo dzielnie, wyjątkowo dobrze. Jak tylko był wolny od kroplówek, co w sumie przy dobrych wiatrach zdarzało się na 2-3 godz. dziennie , to szalał za dwóch. Jeszcze w ostatni pobytu w szpitalu było wszystko dobrze. We wtorek w ciągu dnia jeszcze również było o.k. Broił z Adasiem w domu i humor dopisywał. Apetyt też miał nienajgorszy. |Jednak już z wtorku na środę w nocy mi zwymiotował. Nad ranem znowu była akcja. Pojechaliśmy na kontrolną morfologię, która wyszła wyśmienicie. Po południu poszłam na zebranie do Emi do szkoły, jak wróciłam Filipek leżał w łóżku skarżył się, że go bolą nogi. Po chwili orzekł, że mu niedobrze i znowu zwymiotował. No, ale skarżył się też na ból gardła, pojawił się katar, kaszel, troszkę nim trzęsło, choć gorączki nie miał. Nie wiele myśląc zadzwoniłam na oddział. Lekarka kazała nam przyjechać się pokazać. Na wszelki wypadek spakowałam cały nasz szpitalny ekwipunek i pojechaliśmy. Jak lekarka go zbadała orzekła, że ma lekko ropne gardło. Stwierdziła, że te wymioty mogą być od tego. Przepisała Biseptol i wróciliśmy do domu. W czwartek zaraz po przebudzeniu i wypiciu troszkę herbatki pojawiły się wymioty. W ciągu dnia praktycznie zero jedzenia, no może ciut na wieczór typu parę gryzów chleba z masłem. W piątek rano zaś wymioty. Ja już spanikowana, bo to również dobrze może oznaczać progresję choroby. Jedziemy na morfologię. Wyszła dobrze. Dzwonię na oddział, mówię o wymiotach, każą przez weekend obserwować. W sobotę widoczna poprawa. Filipkowi wrócił apetyt. Sam dopominał się o jedzenie. Brak wymiotów. Dziś rano obudził się w dobrym humorze. Ciut zjadł, ale już bez rewelacji i zaraz potem znowu zwymiotował. I znowu cały dzień bez humoru, siedział pod kołdrą, troszkę spał, zero jedzenia.
JESTEM SPANIKOWANA!!! Może to jeszcze po chemii? Sama siebie pocieszam. No i oczywiście mamy przerwę w podawaniu Amigdaliny, bo wymioty. Wczoraj wziął pełną dawkę a dziś już tylko rano.
Jutro mam dzwonić na oddział, bo znowu jedziemy na morfologię i muszę pogadać o tym dzisiejszym dniu. Może będą chcieli zrobić wcześniej rezonans. Boję się go jak ognia.
Filipek to już skóra i kości. Na buzi jeszcze jakoś wygląda, ale reszta to masakra.
Tak się panicznie boję!!!
 

9 komentarzy:

  1. Pani Agnieszko dacie rade tak niestety koszty leczenia w USA są ogromne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Agnieszko, proszę zacząc od Berlina , w związku z tym ze leczenie jest tańsze szybciej uda się zebrać potrzebną kwotę pieniędzy.Leczenie może zatrzymać postęp choroby i tym samym bedziemy mieli więcej czasu na zebranie pieniedzy na dalsze leczenie np.w Houston. Po konsultacji w Berlinie prosze o napisanie kwoty jaka jest potrzebna na to leczenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak bardzo chciałabym Wam pomóc , błagam Boga żeby się udało!
    Proszę mówić ile pięniędzy bedzie trzeba , będę rozgłaszać komu się da ! Musimy zdążyć !!!!!!!
    Mam synka w wieku Filipka , umiem sobie wyobrazić co Pani czuje chociaż nie nawidze tego uczucia .
    Moja córeczka w sierpniu 2012 skończyła chemioterapię .
    Learze dawali jej 5% na samym początku leczenia ale stał się cud ! Trzeba jednak szukać i pytać i nie tak do końca w pełni ufać naszym lekarzom. Czekam na informację

    OdpowiedzUsuń
  4. Agnieszka - pamięaj że nie jesteś sama!!!! Czekamy na szczegóły - napisz ile pieniędzy potrzebujecie a my zrobimy wszysko żeby Wam pomóc. Zdążymy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mamy dużo, ale chętnie oddamy swój 1% podatku i namówimy znajomych, mocno Was przytulam i czekam na sygnał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest to, że w tym naszym kraju wpływ z 1% na naszym koncie będzie dopiero w listopadzie :-(

      Usuń
  6. Pani Agnieszko jesteśmy z wami i wiem co przeżywać a czemu tak długo trzeba czekać na ten 1%do was na konto wpłynie jak się liczy zdrowie Filipka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szanowni Państwo, może ktoś kto mieszka blisko tej rodziny mógłby spotkać się z Panią Agnieszką, aby zebrać informację o co wypytać ośrodek w Berlinie lub inny, pod kontem czy jest tam możliwość kontynuacji leczenia przypadku Filipka, co wysłać / przetłumaczyć. Na pewno będzie trzeba napisać maila, zadzwonić, wysłać jakąś dokumentację. To przyspieszyło by uzyskanie informacji o jakiej kwocie mówimy. Nie zwalajmy wszystkiego na barki Pani Agnieszki, bo w ten sposób nie przyspieszymy sprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko w porządku. Mam rodzinę w Niemczech, jutro będą tam w moim imieniu dzwonić. Jak tylko będę coś więcej wiedzieć dam znać na czym stoimy. Jakby się okazało, że mają problem się dogadać bo jednak aż tak perfekcyjnie siostra nie zna języka, to jeszcze mam inną osobę w zanadrzu.

      Usuń