Nowa strona 1
Na wstępie przepraszam, że dopiero teraz piszę ale od rana mieliśmy
zwariowany dzień. Z samego rana jak tylko odholowałam Adasia do przedszkola,
zadzwoniłam do lekarza do Wrocławia z pytaniem, czy jest możliwość abym
przyjechała z sama krwią od Filipka, ponieważ boję się go wieźć autem taki kawał
drogi. Wytłumaczył mi, że muszę znaleźć laboratorium które mi pobierze Filipka,
odwiruje krew, zamrozi ją do -20 stopni a potem muszę ją dotransportować w
pojemniku, obłożonym lodem. Pojechaliśmy tam, gdzie zawsze jeździliśmy na
pobranie z synem. Na 15-tą pojawiłam się po odbiór krwi i prosto pojechałam do
Wrocławia. I tu muszę podziękować swojej koleżance za poświęcony czas. Ela,
dziękuję jeszcze raz!!!!
Oczywiście, żeby tam jechać musiałam mieć uzbieraną potrzebne 6 tyś. I tu
jeszcze raz muszę wszystkim bardzo podziękować. To dzięki wam i najbliższej
rodziny, mogłam tam pojechać. Wizyta kosztowała mnie 6 tyś + 400zł zostawione w
aptece. Do domu wróciłam dopiero 1,5 godziny temu.
Teraz chcę odpowiedzieć na zadane przez kogoś pytanie, jakie leczenie
zaproponował doktor. Generalnie to wszystko dla mnie brzmiało jak bajka. Nikt mi
nie jest w stanie obiecać, że na 100% Filipka uleczy ale to wszystko brzmiało
bardzo sensownie i wlało nadzieje w moje serce. Teraz modle się tylko o to aby
stan Filipka dał nam możliwość podawania różnych specyfików. Leczenie
generalnie, powiedziane w wielkim skrócie odbywać się będzie na naprawieniu
połączeń międzykomórkowych aby pobudzić organizm do walki z chorobą. Organizm
Filipka jest zatruty, zakwaszony przez chemię. Tu usłyszałam cały wykład o
przemyśle farmakologicznym, który nastawiony jest tylko i wyłącznie na zyski a
nie koniecznie na skuteczność leczenia.
W aptece musiałam kupić leki które mają pobudzić do walki Filipka dopóki nie
przyjdzie właściwy lek. Będzie on sporządzony (ma to być jakiś granulat) po
wynikach tej całej analizy krwi Redox, która ma określić stopień zniszczenia
połączeń międzykomórkowych. Brzmi jak s-f ale w coś musze wierzyć. Ta krew ma
być przesłana do Niemiec i stamtąd mają przyjść wyniki i granulat, do 10 dni. Na
stronie od tego lekarza są jego wykłady i tam można dowiedzieć się czegoś
więcej. Ja mam taki chaos w głowie, że nie umiem tego przekazać dosłownie tak
jak mi to powiedziano.
Jutro kierunek zielarz.
Filipek dziś bez zmian. Wróciłam to juz prawie spał ale mąż mówił, że
nic złego się nie wydarzyło. Malował, bawił się z Adasiem, grał. Oby noc była
spokojna i od jutra zaczynamy podawać specyfiki. Trochę się boję bo tabletki
Filipek ładnie łyka, to co mam w proszku to jakoś przemycę w jedzeniu ale m.in.
mam sporządzać mieszankę z oleju Budwingowego, białka i jakoś nie widzę jak pije
mi olej. Będzie płacz. No cóż będziemy musieli jakoś przez to przebrnąć.
Odnośnie Paypala, jeżeli to faktycznie takie proste to biorę się za
zakładanie.
Pieniążków jeszcze nam zostało i jak będę wiedziała ile dokładnie wyniesie
ten granulat, to napiszę. Na dzień dzisiejszy, dzięki wam, sytuacja jest
opanowana. Odzew był ogromny i naprawdę jestem mile zaskoczona, że są jeszcze
ludzie którzy są tak chętni do pomocy. I nie piszę tu tylko o pomocy
materialnej.
Jeszcze raz dziękuję. Kurcze, musi się nam udać.
Piszę chaotycznie ale już padam z nadmiaru emocji.
Pozdrawiam wszystkich gorąco!