To już 5-ty miesiąc jak odszedł Filipek.
5 miesiąc jak nie mogę przytulić mojego królewicza.
5 miesiąc jak nie czuję jego ciepła...
Czas gna do przodu ale nie leczy ran.
Tęsknota z dnia na dzień co raz większa.
Rzadko piszę ale czytam wasze komentarze i naprawdę to dużo dla mnie znaczy że jesteście, że pamiętacie. Musiałam zmienić z powrotem kolor bloga bo ta czerń była dla mnie nie do zniesienia. Co nie znaczy, że skończyła się moja żałoba.
Chcę teraz odpowiedzieć na pewien komentarz z poprzedniego postu:
Tak naprawdę nikt, choćby nie wiem jak się starał nie jest w stanie zrozumieć rodzica po stracie dziecka. Nikt, kto nie przeżył tego sam. Znam to z autopsji. Tyle dzieci odeszło jak leczył się Filipek. Z niektórymi bardziej się zżyłam z innymi mniej ale każde odejście bardzo przeżywałam. I też myślałam, kurcze tyle czasu minęło, mogliby już (rodzice) wrócić do normalności, mają przecież jeszcze inne dzieci ... itp
Tak naprawdę dzieci można mieć nie wiadomo ile ale żadne z nich nie zastąpi tego jednego. Ja wiem, że mam Emilkę i Adasia. Mam męża. Kocham ich wszystkich bardzo ale nie zastąpią mi oni Filipka. Nie umiem się pozbierać. Są lepsze i gorsze dni. To taka sinusoida. Kiedy już myślę, że się pozbierałam i jakoś poukładałam sobie wszystko w głowie, nadchodzi dzień w którym rozpadam się na drobne kawałki. Nie sposób tego opisać.
Tak cholernie tęsknię za moim synkiem. Dla mnie był jedyny i niepowtarzalny.
I nigdy nie pogodzę się z jego stratą. Tak dzielnie walczył, był taki silny.
Wróciłam do pracy, jeździmy z mężem na terapię ale tak naprawdę to nie wiele pomaga. Ból jest i będzie. Mam tylko nadzieję, że kiedyś nauczę się z nim żyć.
Staram się jakoś funkcjonować w miarę normalnie, właśnie dla dzieci. Nie uciekam od niech. Nie płaczę 24/h.
Ale to wszystko nie jest takie proste. Sam powrót do normalnego życia jest ciężki. Przez 2,5 roku człowiek żył na walizkach od szpitala do szpitala, od morfologii do morfologii. Torba non-stop w pogotowiu. Zresztą do tej pory do końca jej nie rozpakowałam.
Z tym, z czym mam problem to ubranka po Filipku. Adaś jest w takim wieku, że mógłby niektóre odziedziczyć a ja po prostu nie potrafię. Filip ma nadal zapełnioną swoją część szafy i choć niektóre rzeczy Adaś nosi po Filipku, te które odziedziczył wcześniej, to tych ostatnich nie umiem mu założyć. Nie potrafię. Z tym nie umiem sobie dać rady. Czasem otwieram jego szafkę i dosłownie wącham wszystko. I wtedy jak nikt nie widzi, pozwalam sobie na płacz. W koszu na brudną bieliznę nadal leży niewyprana pościel w której leżał odchodząc. W lodówce, resztki leków. Na lodówce rozpiska leków. W łazience, szczoteczka do zębów. To są takie moje paranoje. Czy to źle? Może część z was mnie skrytykuje ale ja nie potrafię go wykreślić z życia. Ja mam nadal troje dzieci, z tym że jedno jest aniołem.
Aga,
OdpowiedzUsuńJa tez nie potrafie sie pogodzic z odejsciem Filipka. Powiem Ci ze nie dalam rady obejrzec tego ostatniego filmu o Nim ktory zamiescilas chyba miesiac temu. Patrzylam na Niego i niestety w tych Jego wielkich, smutnych oczetach bylo cos przerazajacego - jakby On wiedzial. I to co opisywalas na temat Jego odejscia, to wszystko sklada sie w jedna calosc, On wiedzial ale tez nie chcial Ciebie i Was zranic. Biedactwo... Ja nie mysle ze z takiej straty mozna kiedys sie pozbierac, wydaje mi sie ze niestety to juz bedzie Twoj krzyz na cale zycie, bedzie lepiej, ta ciemna chmura nad glowa troche sie rozrzedzi, ten zwal kamlotow na sercu zrobi sie lzejszy (lub do tego ciezaru przywykniesz) ale nigdy do konca sie chyba nie przyzwyczaisz. I owszem, mozna funkcjonowac w miare normalnie ale tak zupelnie wyzbyc sie uczuc do tej malej istotki ktora kiedys sie tulilo? Niewyobrazalne jak dla mnie. Zeby jednak funkcjonowac dla tych ktorzy tu zostali i Ciebie kochaja i potrzebuja, musisz nauczyc sie zyc z tym bolem. Nikt nie kaze robic Ci niczego na sile, na zalobe nie ma harmonogramu, nie spiesz sie, jeslicz czujesz ze teraz nie czas na cos to tego nie rob. Cokolwiek Ci pomaga czuc sie Tobie z Nim blizej... bo On jest blisko Ciebie, tylko Ty tego moze nie zawsze jestes swiadoma... Trzymaj sie Kochana - niech milosc do Rodziny ktora masz tu jak rowniesz i Twojego Aniolka Filipka beda Twoja sila i ostoja w tych trudnych dniach. Przytulam Cie i pamietam w modlitwie... Gosia
Witam...Ja tez nie bylam w stanie ogladnac calego filmiku z przed miesiaca....Ogladalam i ryczalam,doslownie ryczalam,,sledzilam wasze losy od dawna,trzymalam kciuki za Filipka do konca,,caly czas,,,zagladam tu codziennie,doslownie codziennie,,poogladac jego buzke,,filmik...i nie moge uwierzyc,ze tego skarba nie ma juz.Duzo sil zycze!!!! Mama lubuskie
OdpowiedzUsuńAgnieszko, strata Dziecka to najgorsza tragedia, jaka może przytrafić się człowiekowi.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że masz troje Dzieci.
Masz też prawo do takich zachowań, jakie są dla Ciebie najlepsze.
Tylko głupiec może krytykować Rodzica po stracie Dziecka.
Dla mnie Wy wszyscy jesteście Bohaterami!
KOCHANY FILIPEK :(:(:(:(:(,,,,,,,SERCE SCISKA STRASZNIE~!!!!!
OdpowiedzUsuńKochana to wszystko to nie żadne paranoje.
OdpowiedzUsuńKażdy z nas chce zachować cząstkę osoby , która odeszła.
Jej zapach, jej rzeczy, żeby bardziej pamiętać.
Przyjdzie czas, że rozstaniesz się i z tymi rzeczami.
A dzieci zawsze będziesz miała troje.
Wszystko jest z Tobą ok.
Trzymajcie się dzielnie kochani!
Nikt nie ma prawa decydować, jak Pani ma przeżywać swoją tragedię. Jest takie zdanie w Love Story, kiedy ojciec umierającej Jennifer po powrocie ze szpitala wciąż pucuje mieszkanie. Oliver mówi wtedy: każdy na swój sposób mocuje się z bólem, jeśli mu to pomaga, na miłosierdzie pańskie, a niech szoruje!
OdpowiedzUsuńProszę od siebie nie wymagac za dużo. Bardzo, bardzo mocno przytulam i życzę by jak najszybciej znalazła Pani swój sposób na dalsze życie. Żeby choć troszeńkę mniej bolało.
Nisar
Kochana mamo Filipka, również sledze Waszą historię i przezywam ją równie mocno. Niecały rok temu straciłam mamę, nie wiem czy to sie da porównać ze strata dziecka, ale ostatni post który pani napisała to czytałam jakby swój... to wtulanie sie w rzeczy, wąchanie zapachu... ja tez tak robię, ból jest tak straszny i choc mija rok ból nie ustaje a czasem mam wrazenie że jest wiekszy. Nie potrafię sie z tym pogodzić i calkowicie Pania rozumiem...tęsknota chyba nigdy nie ustanie, wciaz w uszach brzmi to piekielne pytanie DLACZEGO???
OdpowiedzUsuńŁączę sie w bólu i modlitwie...
Kochana Mamo Filipcia już pisałam to i będę to powtarzać że jest Pani kobietą wielkiego formatu...dzielną i cudowną mamą dla swoich dzieciaczków....zrobila Pani wszystko dla swojego synka, Filipcio odszedł czując Wielką Matczyną miłość....♥♥♥♥ NA ZAWSZE W MOIM SERCU ♥♥♥
OdpowiedzUsuńFilipku,poruszyłes tyle ludzkich serc które wciąż za Toba płaczą i tęsknią.I choć nie ma Ciebie już wsród nas to ciagle jestesmy z Toba myslami- gdziekolwiek teraz jesteś.Pani Agnieszko jak strasznie ciezko jest czasami pojąć nam wolę nieba;( i jak cieżko sie z nią w jakikolwiek sposób pogodzic.Aga całym sercem mocno Was tule i sciskam.I niech ubranka Filipka sobie lezą,tak jak jego szczoteczka i wszystko inne- w końcu to nadal Jego dom,masz do tego pełne prawo.FILIPKU TAK TRUDNO UWIERZYĆ W TO WSZYSTKO [*]
OdpowiedzUsuńPodziwiam Panią i nie uważam, że cokolwiek z tego o czym Pani pisze jest dziwne, niedorzeczne...
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo mi przykro, myślę często o Filipku, o Pani rodzinie.
Życzę Wam dużo siły.
5 miesięcy to jeszcze bardzo, bardzo krótko. Do niczego się nie zmuszaj. Jeśli masz potrzebę, to niech leżą ubrania, leki itp. Zobaczysz, wspomnisz moje słowa - że kiedyś niepostrzeżenie nadejdzie taki dzień, że będziesz mogła pogodzić się ze stratą. A do tego czasu - bądź dobra dla siebie i żyj tak jak Ci serce podpowiada.
OdpowiedzUsuńEstera
Pani Agnieszko nie umiem w tej chwili nic mądrego napisać - po Pani wpisie serce ściska mi się z rozpaczy!!!! Mogę tylko powiedzieć że jestem z Wami całym sercem.Kochany dzielny Tygrysek!!!!NA ZAWSZE W MOIM SERCU.
OdpowiedzUsuńWiem że Filipek jest blisko nas i wie jak wiele osób za nim tęskni i kocha pomimo że nie znało go osobiście.KOCHAMY CIE MALEŃKI....
Ma Pani rację że każde dziecko jest jedyne i nie powtarzalne i nikt nie ma prawa ingerowac w Pani uczucia.Każdy przezywa stratę bliskiej osoby inaczej.W pani wpisach jest tyle bólu ,żalu i rozpaczy bo razem z Fifim odeszła cząstka Pani ale chciałabym żeby Pani wiedziała że jestem z Wami całym sercem.PRZYTULAM was mocno!!!
Kochany TYGRYSKU tęsknimy za tobą......
asia
Każdy przeżywa żałobę inaczej.Ja do niedawna spałam z bluzą Oli żeby czuć jej zapach,codziennie mówię jej dobranoc,szczoteczka do mycia zębów leży w łazience,walizka stoi tak jak stała.I boli,cholernie boli,że jej nie ma.Mówią"musisz się pogodzić",nie umiem i nie chcę.Jak patrzę na zdjęcie w chustce,ona się śmieje,a ja zaczynam płakać.Wiem,co czujesz.Ściskam Cię ciepło.Ada
OdpowiedzUsuńPani Agnieszko,
OdpowiedzUsuńja również, choć nie znałam Państwa dużo wcześniej, bardzo wierzyłam w to, że Filipkowi uda się pokonać tę paskudną chorobę. Wierzyłam, że stanie się cud.
Cały czas modlę się za Filipka oraz za Oleńkę, która uczyła mnie, jak cieszyć się życiem.
Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy, w tym lepszym świecie, gdzie nie ma bólu ani cierpienia.
Pozdrawiam Panią oraz Pani rodzinę bardzo ciepło i życzę bardzo dużo siły.
Agnieszko, ja poroniłam - więc tak na prawdę teoretycznie sprawa żałoby powinna być prostsza (komentarze ludzi pozostawię w milczeniu). Dopiero po 4 latach zdołałam oddać ubrania, w których miało być ubrane moje dziecko do dzisiaj noszę w torebce skarpetki, które miały być dla niego. Nigdy ich nie założyłam mojemu młodszemu synowi. Nie wiem, nie potrafiłam. Nie chcę nawet myśleć, co musisz czuć jako matka, ile te rzeczy, ubrania muszą Ci przypominać. Daj sobie czas. To nigdy nie przestanie boleć, nigdy się nie zapomni. Po prostu po latach będziesz w stanie udawać, że jest OK. Myślę o Filipku każdego dnia. Był starszy od mojego syna tylko o pół roku. Daj sobie czas. Jak nie przeżyjesz żałoby to nigdy się nie pogodzisz z tym, co się stało.
OdpowiedzUsuńKiedy byłam młodsza moja mama nie pozwalała mi otwierać jednej szafy. W tej szafie do teraz tzryma rzeczy po mojej siostrze, która zmarła jako niemowlę. Minęło 35 lat od tego wydarzenia a ona płacze do dzisiaj. Nie pocieszyłam, ale chciałam, żebys wiedziała, że masz prawo do bólu, żalu i złości z powodu śmierci swojego dziecka.
Nie zakładaj Adasiowi ubranek Filipka. Kup nowe. Według mnie to byłby istny masochizm. Moja mama trzyma pojedyncze ubrania po babci po dziś dzień choć w przyszłym roku minie 30 lat odkąd odeszła po 3-letniej chorobie :( Matka mojej przyjaciółki powiedziała ostatnio, że dopiero zaczyna wychodzić z jakiegoś letargu w którym żyła 12 lat odkąd straciła 19-letnią córkę w wypadku. Mówi, że dotąd żyła jak robot wykonując to co musiała i nic poza tym. Mówi, że pomogła jej w tym młodsza córka ale zajęło jej to kilkanaście lat. Myślę Agnieszko, że i tak znosisz wszystko bardzo dzielnie i nie śpiesz się z niczym. Jeśli nie czujesz się gotowa na niektóre decyzje, po prostu ich nie podejmuj. Nic nie da się przyśpieszyć...
OdpowiedzUsuńKOCHANY FILIPEK!!!!!:(:(:(
OdpowiedzUsuńJa po śmierci Tosi często płakałam, nie potrafiłam spojrzeć na inne dzieci...teraz, gdy mija prawie 1,5 roku wciąz w szufladzie mam ubranka Tosieńki, które ona nosiła przed i w czasie choroby..mam ciuszki w któych odchodziła ..Jej ulubioną pieluszkę z którą się nie rozstawała...reszta Jej rzeczy została w domu w ktorym mieszkaliśmy podczas choroby. Wciąz śpię z jej poduchą - maskotką....niektóre ubranka rozdałąm, ale jedynie te, które nosiłą będąc zdrową, lub były kupione na zapas...reszta jest...i nie zamierzam nic z nią robić. To było jej i tylko jej...takie jest moje zdanie...co do przezywania żałoby - co człowiek to sposób. Teraz, po upływie tego czasu chyba mogę uznać że nauczyłąm się z tym życ. Choć wiem,że ciężar tęsknoty i bólu będzie moim towarzyszem do końca zycia. Ściskam cieplutko i życzę siły do przezywania kazdego kolejnego dnia. Karolina- mama Tosi
OdpowiedzUsuń... piękna matko, kobieto, człowieku ... czas przyniesie Ci ulgę, jeszcze trochę trzeba poczekać, jeszcze, potem będzie Ci lżej. Filipka będziesz kochała zawsze, ale Twoje serce i dusza pozwolą Ci na na to inaczej, lżej, radośniej, bez tego niepotrafienia .... . Życzę Ci tego serdecznie ... :-)
OdpowiedzUsuńEwa B. - Siedlce/mazowieckie
Pani Agnieszko nie wiem co mam pani napisac jak juz cos napisze to, to znowu usuwam ale niech Pani wie ze
OdpowiedzUsuńjestem i pamietam Pani dzielnego synka ze o nim nie zapomne ze bede opowiadac ludzia historie Filipka ze bede mowic o blogu
Bo nie umiera ten kto trwa w pamieci zywych.
Filipku wierze ze jestes w tym lepszym swiecie, bawicie sie z misia i juz nie ma bolu i lez pocieszenie jest dla nas takie ze kiedys sie wszyscy tam spotkamy :)
Filipku jestes moim bohaterem na zawsze
Oddaje Ci hold maly wielki BOHATERZE
(*)
Pani Agnieszko, żal i rozpacz ściskają serce czytając Pani słowa :( Brak mi słów aby wyrazić to co czuję. Cieszę się, że zmieniła Pani tło, bo czerń powodowała, że kiedy wchodziłam na blog serce stawało mi za każdym razem, tak samo jak zobaczyłam ją po raz pierwszy. Teraz Fifi na zdjęciu wygląda dużo pogodniej.
OdpowiedzUsuńNikt z nas nie ma prawa Pani osądzać, krytykować ani pouczać. Jak wielkie jest Pani serce wszyscy widzieli kiedy walczyła Pani o synka, wszyscy, którzy są Wam życzliwi wiedzą, że ono jest mądre i samo wie co przynosi mu ukojenie i ulgę. Myślę, że nie warto z nim walczyć i nie warto słuchać tych, którym się "coś" wydaje. Jeśli Pani czuje taką potrzebę to proszę trzymać rzeczy i pościel Filipka, przytulać się do nich kiedy tylko będzie Pani czuła taką potrzebę. Wierzę, że w jakimś sensie zbliża to Panią fizycznie do synka.
Ja, tak samo jak inne osoby, zaglądam często do Fifiego, pamietam o nim i lubię popatrzeć na jego zdjęcie. Fifi był jeden, jedyny i niepowtarzalny.
Ściskam serdecznie
Magda
Aga, w tym tygodniu obejrzalam film "Niebo istnieje naprawde": https://www.youtube.com/watch?v=8cqpglADrAM . Moze u Ciebie jest dostepny w kinach czy na dvd? Czy to prawda czy nie (wierze ze tak!) przekonamy sie we wlasciwym czasie, narazie bardzo mi pomogl inaczej spojrzec na smierc.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę - nigdy nie godzimy się ze śmiercią ukochanej osoby. Z czasem, po latach uczymy się żyć z Jej brakiem. Ale wystarczy przedmiot, zapach czy wspomnienie by wszystko wróciło do nas wielką falą. I nie jest ważne, że minęło kilka miesięcy, rok czy - jak u mnie - 6 lat...
OdpowiedzUsuńNie sądzę,że należy z tym walczyć. Tak po prostu jest. Ludzie są różni i każdy w inny sposób radzi sobie ze śmiercią ukochanej osoby. Jedni lepiej i szybciej, inni do końca życia będą czuli niemal fizyczny ból.
Nie napiszę Ci Agnieszko, że będzie lepiej - bo nikt nie jest w stanie przewidzieć jak będziesz przeżywać stratę Synka za rok czy 10 lat.
Musisz nauczyć się z tym żyć, jakkolwiek będzie ciężko. Bo będzie.
Musisz pamiętać o tym, że masz dwoje małych dzieci, dla których musisz być najlepszą mamą na świecie. Dla nich śmierć Braciszka to wielki cierń, który będzie im twarzyszył przez lata, ale z czasem ból będzie mniejszy. Nie mogą natomiast czuć, że żyją cały czas w cieniu żałoby po Bracie. Wiem, że to bardzo trudne ale musisz zrobić wszystko,żeby życie Twojej rodziny wróciło do normy. Bo choć to okrutne - życie toczy się dalej, czas biegnie poza nieszczęściami jednostek. Życie się toczy dalej. Myślę, że Filipek nie chciałby być nigdy przyczyną łez ani Twoich ani rodzeństwa...
Potrzeba czasu by życie choć trochę się ułożyło. Żebyś znowu potrafiła patrzeć na swoje dzieci i cieszyć się ich radościami. Głęboko wierzę, że taka chwila nastąpi i znajdziesz spokój.
Przeczytałam ..mam oczy mokre od łez.Kochana Agnieszko bardzo wam współczuje , wiem , ze to banał, ale coz mozna rzec?Taki dzielny chłopak byl z waszego tygryska.On tam gdzies czeka na was , wypatruje ,a puki co opiekuje sie wami . Pozdrawiam was serdecznie.
OdpowiedzUsuńNic na siłę.Może przyjdzie dzień,że pomyślisz że czas uporządkować te rzeczy. Nie dziwię się że je masz... zapach bliskiej osoby to najpiękniejsza pamiątka po bliskim.Ja będąc u mojej mamy zawsze wącham perfum mojego ukochanego taty ,który nadal stoi w łazience.To pozwala mi przypomnieć sobie Jego zapach. Pewnie nigdy nie da się pogodzić ze śmiercią małego dziecka i to które tak wycierpiało.I Żałoba jest pewnie gorsza ,bo człowiek czuje niesprawiedliwość. Trzymaj się Agnieszko . Chciałabym żebyś mogła poczuć że Filip gdzieś tam jest i czuje Twoją miłość. Tego Ci życzę z całego serca.
OdpowiedzUsuńPół roku :(
OdpowiedzUsuńKolejny miesiąc bez Filipka :(
OdpowiedzUsuń