Witam wszystkich po długiej nieobecności. Oj długo mnie nie było, bardzo długo.
Co u nas?
Życie gna do przodu i nie ogląda się za siebie. Tylko ja, jakby czasem stoję w miejscu. Niby zaczęłam od jakiegoś czasu robić więcej rzeczy dla siebie, zaczęłam bardziej o siebie dbać. Jednak wciąż przychodzą takie dni kiedy serce rozpada mi się na drobne kawałki. Najbardziej boli mnie ta „niepamięć”. Może to ja dziwnie podchodzę do tematu ale boli mnie że najbliższe mi osoby zachowują się tak jakby Filipek nigdy nie istniał. Ja już naprawdę nie pamiętam kiedy ktoś zadał mi takie proste pytanie typu: „jak sobie radzisz?” Czy naprawdę tylko ja pamiętam, że kiedyś ktoś taki istniał?
Przypomina mnie się pewna analogia.
Jak Filipek się rozchorował, wszyscy do mnie wydzwaniali (chociaż nie, nie wszyscy bo byli też tacy co mieli to w nosie), pytali się o szczegóły. Nie nadążałam odbierać telefonów. Płacz, współczucie. Mijały dni, tygodnie, miesiące i telefonów było coraz mniej aż w końcu prawie ucichły. Została przy mnie garstka osób. Wszyscy po prostu przeszli nad tym do porządku dziennego. Przykre ale prawdziwe. Oni mieli swoje życie i swoje problemy, dla mnie oczywiście często bzdurne. Tylko ja tkwiłam non-stop przy swoim chorym dziecku.
Myślę, że teraz jest podobnie. Na początku był żal, współczucie. No ale ileż można płakać, rozpamiętywać. Przecież mam jeszcze dzieci, mam dla kogo żyć, Filipek zmarł, trudno. Życie toczy się dalej.
Ja wiem, że mam jeszcze dzieci, kocham je nad życie ale żadne z nich nie zastąpi mi Filipka.
Kiedyś ktoś mi rzucił hasło: „a co mają powiedzieć rodzice którzy stracili jedyne dziecko?” No tak, mi na pewno jest łatwiej. W pewnym sensie na pewno. Miałam dla kogo dźwigać się co rano z łózka i po mimo bólu, uśmiechać się ale czy przez to było/jest mi lżej?
Ostatnio spotkałam znajomą. O mojej stracie dowiedziała się gdzieś po roku od odejścia Filipka. Wcześniej nie miałyśmy ze sobą kontaktu. Przeżyła to, popłakała się. Teraz wpadłyśmy na siebie w sklepie po dłuższym czasie, jakieś 3 lata od poprzedniej rozmowy. Potrafiła zapytać się mnie co słychać, jak się czuję, czy już lepiej sobie radzę. Takie proste, prawda? Niestety nielicznym się to udaje i to mnie boli.
Nie powiem, uważam, że dobrze sobie radzę. Zdarzają mi się „dołki” od czasu do czasu ale generalnie żyję, ruszyłam do przodu. Nauczyłam się żyć z tym swoim bólem. Potrafię uśmiechnąć się na wspomnienie o Filipku. I nie mam żadnego problemu rozmawiać o nim, już nie przez łzy.
Prawda jest taka, że to przez co przeszłam bardzo zweryfikowało moją listę znajomych. Przykre ale prawdziwe.
Poza tym co u nas?
U nas wszystko w porządku. Za 2 tygodnie Adaś przystąpi do Pierwszej Komunii Świętej. Bardzo to przeżywa a najbardziej to czy oby na pewno w maju dwa razy dostanie prezenty ponieważ 22 maja ma jeszcze urodziny. Och te podejście do tematu! Hi hi
Dalej od czasu do czasu mamy problemy z tikami. Pojawiają się i znikają.
Emilka to już duża panna. Już mnie przerosła. W szkole dobrze sobie radzi.
Ja zmieniłam pracę i bardzo mnie to cieszy.
I to tyle na dziś.
Dziękuję, że chociaż wy tu ze mną jesteście i pamiętacie o moim dzielnym królewiczu.
Pamiętamy. Trzymaj się Agnieszko.
OdpowiedzUsuńAgnieszko ja jestem tu codziennie Ela.
OdpowiedzUsuńMamo Filipka, pamiętam. Tak jak pamiętam o tragedii mojej znajomej. Czasem trudno -ot tak przy przypadkowym spotkaniu w Biedronce- zapytać, jak się ma,jak sobie radzi. Zawsze czai się strach, by nie zalała jej fala bólu, jeśli ma akurat lepszy czas. Ale zawsze pamiętam o jej Kubie, czemu daję wyraz nie w czasie bezpośrednich spotkań, a poprzez media. Nie wiem, czy to wystarczy, ale ja nigdy nie zapomnę o jej synu, o tym, jak ona walczy o siebie i córkę.O Filipie też
OdpowiedzUsuńpamiętam.
Mamo Filipka, pamiętam. Tak jak pamiętam o tragedii mojej znajomej. Czasem trudno -ot tak przy przypadkowym spotkaniu w Biedronce- zapytać, jak się ma,jak sobie radzi. Zawsze czai się strach, by nie zalała jej fala bólu, jeśli ma akurat lepszy czas. Ale zawsze pamiętam o jej Kubie, czemu daję wyraz nie w czasie bezpośrednich spotkań, a poprzez media. Nie wiem, czy to wystarczy, ale ja nigdy nie zapomnę o jej synu, o tym, jak ona walczy o siebie i córkę.O Filipie też
OdpowiedzUsuńpamiętam.
Pamietam, pamitam. Zagladam do Was dosc czesto. Dobrze, ze sie odezwalas mamo Agnieszko
OdpowiedzUsuńNajczesciej wchodzilam do Was poprzez bloga Szymona Gacioch, wiesz co dzis odkrylam. Z tych wszystkich onkodzieci, krore sa w znajomych u szymka zyje 3 ☹️To przerazajace. Zycze Ci jak najwiecej sily wspomnien ciepelkich gdzie Filipek jest rozesmiany zdrowy. Niech one Ci towarzysza caly czas. Pozdrawiam
Ja wchodzę tu prawie codziennie, właśnie by sprawdzić czy nie napisałaś jak sobie radzisz.
OdpowiedzUsuńFilipka nie da się zapomnieć...
To prawda, że ludzie, nawet bliscy, podchodzą do kogoś po stracie jak do jeża. Nie wiedzą jak się mają zachować. Czuję to na własnej skórze i czasem wydaje mi się, że jedynie inna osoba, która przeżyła tragedię, może mnie zrozumieć... Ludzie rzeczywiście nie wiedzą, czy takim pytaniem nie rozdrapią świeżej rany, więc wolą omijać temat z daleka :(
P.S. Jesteś wyjątkowa - jesteś Mamą Anioła :)
mau
Pani Agnieszko, pamiętają...tylko nie wiedzą co powiedzieć, jak o to zapytać, czy nie będzie to potraktowane jak niezdrowa ciekawość, czy pytaniem nie zranią. Są nieszczęścia wobec których odbiera mowę. Sama miałabym problem z zapytaniem wprost osobę z którą nie jestem bardzo blisko.Filip żyje w pamięci wszystkich którzy tu zaglądają.Pozdrawiam serdecznie i życzę aby upływający czas choć w minimalnym stopniu zmniejszył ból.
OdpowiedzUsuńCały problem że chodzi mi m.in o osoby które są bliski mnie, wręcz są moją rodziną. To najbardziej boli.
Usuńjestem..... zaglądam.....pamiętam
OdpowiedzUsuńAnia z DI
Bardzo często myślę o różnych dzieciach które odeszły .. w tym o Filipku ... Piosenka Avicii pt.: "hey brother" jest dla mnie wspomnieniem o odejściu Filipka, gdyż słuchając w radiu tej piosenki, czytałam właśnie ten wpis w pracy i zalewałam się łzami ... Pani Agnieszko, dużo siły, choć wyobrażam sobie jakie to trudne, oraz dużo zdrowia dla Was. Pozdrawiam serdecznie i proszę do nas zaglądać częściej :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie , jest dokładnie tak Agnieszko :-( U nas podobnie, choć teraz znów zainteresowanie rośnie, bo przecież Madzia pomału gaśnie :-( jest co komentować. Zawsze kiedy moje wpisy na blogu miały złe wieści, analogicznie przyciągało to więcej wyświetleń, a jak było w miarę stabilnie, to już chyba nudno. Mi nie chodzi o te przykre statystyki ale o ludzką mentalność. Smutne. Pozdrawiam i życzę dużo siły na co dzień ale i w tych najgorszych dniach.
OdpowiedzUsuńMamo Magdy, to nie tak...Proszę niech pani nie traktuje większego zainteresowania kiedy jest gorzej jako szukania sensacji. Sama zaglądam, co z Magdą, z całego serca współczuję. Nawet nie pomyślałam, że to może zostać tak odebrane. Wiele osób Was wspiera z czystej życzliwości, a tymi, którzy okazują zainteresowanie z jakichś innych dziwnych powodów proszę sobie głowy nie zawracać. Nie warto.
Usuńdla mnie to też jest zauważalne co pisze mama Madzi; wystarczy spojrzeć na liczbę komentarzy, ile wtedy osób "współczuje" ale jak jest jakiś pogodny wpis czy tak trudno napisać coś miłego gdy nie trzeba "pocieszać"? Przykre ale niestety tak jest że wiele osób szuka tylko sensacji z ludzkiej tragedii, a szczęscie bywa po prostu nudne
UsuńPrzykro mi czytajac te slowa mamo Madzi. Mysle, ze wsparcie wzrasta wtedy, gdy jest bardziej potrzebne. Czyli kiedy jest gorzej. Bo jak jest lepiej to wiadomo - kazdy sobie jakos radzi.
UsuńOczywiście , że pamiętamy. Choć nie znałam osobiście Filipka to śledziłam ten najtrudniejszy czas w Waszym życiu i choć minęły te lata wciąż tu zaglądam a Filipek jest zawsze w moich modlitwach. Nie rozumiem jak można dziwić się , że matka rozpacza nad utratą dziecka. I czas nie ma tu znaczenia. Trzymam kciuki za panią i całą rodzinkę...oby problemy Was omijały. Wierzę głęboko, że jest ta "druga strona" i kiedyś jeszcze spotkacie Filipka...
OdpowiedzUsuńTylko wiara w to życie po drugiej stronie trzyma mnie w jako takim pionie
UsuńPamiętamy.
OdpowiedzUsuńPamiętam o Filipku. Często tu zaglądam.
OdpowiedzUsuńPamiętam o Filipku jest zawsze w moim sercu tak jak wszystkie te dzieciaczki które odeszły do nieba , proszę nie odbierać tak tych ludzi może to dla Pani dziwne , ale ja tez nie potrafię ot tak zapytać ..moja koleżanka straciła syna którego wychowywała jej mama , stracili go tak nagle niespodziewanie , nie zdążyli go uratować... to był pierwszy dzień ferii ,pojechali w góry, dziadkowie mama i siostra w pokoju została z nim tylko babcia poprosił żeby się z nim pobawiła ,,na dywanie samochodami, osunął się na ten dywan ... okazało się , ze chłopczyk miał bezobjawową padaczkę, kiedy spotykam tą kobietę ledwie udaje mi się połknąć łzy które same cisną mi się do oczu nie potrafię sobie wyobrazić bólu tej ogromnej niezaspokojonej tęsknoty ...to dlatego nigdy nie pytam jak sobie radzi bo gardło mi się ściska , ale to nie znaczy , że nie pamiętam ,całym sercem jestem z Panią i z każdym rodzicem Aniołka podobnie jak z każdym dzieckiem które straciło mamę :(
OdpowiedzUsuńsama straciłam nie narodzone dziecko po nim urodziłam dwoje najdroższych mi dzieci ,ale o tamtej kruszynce zawsze bęę pamiętac i tęsknić , raz tylko mąż próbował o tym porozmawiać ale nie dałam rady powiedzieć do niego ani słowa kiwnęłam tylko głową a z oczu polały się łzy ...nie każdy potrafi mówić, co nie znaczy ,że nie pamięta.
ostatnio przypadkiem wpadła mi w ręce książka " Niebo istnieje naprawdę " i tak mi teraz troszkę cierpliwiej czekać na spotkanie z moim nie widzianym dzieciątkiem .
Jestem-pamiętam-zaglądam. Ewa .
Mamo Filipka to nie tak ze nie pamiętam wchodze od czasu do czasu nadal na blog zobaczyć co u was nowego 😊
OdpowiedzUsuńProsze pamiętać ze nasz Tygrysek złączył bardzo wiele serc ❤ i zapomniany nie bedzie nigdy
Tygrysku na zawsze w moim sercu ❤
Oczywiscie ze pamietamy
OdpowiedzUsuńFilipka nie sposob zapomniec. Cudowny chlopczyk. ❤ Nie zagladam regularnie na bloga, tym bardziej, ze wpisow nie bylo zadnych od bardzo,bardzo dawna. Ale pamietam. Zawsze.
OdpowiedzUsuńPRZEPRASZAM ŻE PYTAM U FILIPKA ALE CZY KTOŚ WIE CO STAŁO SIĘ Z BLOGIEM -SERCEMATKI-O DZIELNEJ WALCE MAŁEGO GUGUSIA Z RAKIEM??
OdpowiedzUsuńPani Agnieszko...tyle razy zaczynam do Pani pisac i kasuję, bo mam świadomość, że to, co chcę napisać jest takie mało ważne. Sama jestem mamą dwóch małych chłopców. Jestem z Panią, strasznie mi przykro, że Pani, że ktokolwiek musi przeżywać stratę ukochanego dziecka. Nie znajduję w tym sensu,niestety. Myślę o Pani, o Filipku. Nie wiem czy zapytałabym Pani wprost o Filipka, choć proszę mi wierzyć, na pewno nie dlatego ,że zapomniałam. Ciężko to wytłumaczyć- podejrzewam,że każdy pamięta tylko nie chce przywoływać Pani złych myśli. Wiem,że oprócz tych złych jest całą masa dobrych, lecz niestety nie potrafimy zachować się w pewnych sytuacjach. Wierzę, że kiedyś spotkmy jeszcze naszych ukochanych bliskich. Oby tak było.
OdpowiedzUsuńTo nie do końca tak.
UsuńSą osoby z którymi w pewnym okresie swojego życia byłam stosunkowo blisko. To są osoby które uważałam za swoich przyjaciół. Jednak choroba/odejście Filipka zweryfikowało tą przyjaźń. Skoro w dniu pogrzebu swojego dziecka słyszę: jak się pozbierasz to zadzwoń, to co mam myśleć?
Nie znajduję słów,naprawdę.Serdecznie Panią pozdrawiam. Iza
Usuńjestem czytam i pamiętam o dzielnym aniołku Filipku��
OdpowiedzUsuńFilipku, serduszko dla Ciebie i dla całej Twojej Rodziny ❤❤❤❤��
OdpowiedzUsuńCo jakiś czas wpadam zobaczyć co u was i jak sobie radzicie. Jest maj 2019 roku. Pamiętam o filipku. Trzymajcie sie
OdpowiedzUsuńPani Agnieszko, co tam u Was słychać? Jak się pani czuje? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPamiętam.
OdpowiedzUsuńJest ostatni dzień lipca 2019. Pamiętam o Filipku, często tu wchodzę podpatrzeć jak sobie radzicie, czy już mniej boli. Teraz od prawie roku cisza. To chyba dobrze? Trzymam kciuki za was
OdpowiedzUsuńpamietam....
OdpowiedzUsuńAgnieszko, jak Pani sobie radzi?
OdpowiedzUsuńPamiętam.
OdpowiedzUsuń26 yrs old Legal Assistant Jamal Rowbrey, hailing from Victoria enjoys watching movies like "Whisperers, The" and Astronomy. Took a trip to City of Potosí and drives a Ferrari 250 GT. Link strony
OdpowiedzUsuń